Praca, nadgodziny, zajęcia dodatkowe, obowiązki domowe. A gdy mamy możliwość wyjechać na upragniony urlop, często przenosimy na niego dotychczasowe tempo życia. Rozpoczynamy wyścig z czasem, by jak najwięcej zwiedzić, zobaczyć i poczuć. Do domu wracamy zmęczeni wakacyjną gonitwą. Wypoczęliśmy? Niekoniecznie.
Tymczasem nie brakuje zwolenników idei slow travel, która przeciwstawia się sprinterskiej turystyce, przypominając, że podróżowanie nie polega jedynie na zwiedzaniu najważniejszych miejsc w jak najkrótszym czasie.
Wedle jednej z wielu definicji, slow travel to po prostu sposób myślenia który zachęca do integracji z otaczającym nas środowiskiem i bycia otwartym na nowe doświadczenia. To nie tyle sposób niespiesznego transportu, ile nastawienie, stan umysłu.


Z dala od miejskiego zgiełku
I choć określenie slow travel wciąż jest dla Polaków stosunkowo obce, to wielu z nas miało nieraz okazję zakosztować tej formy wypoczynku, na przykład wybierając agroturystykę. Coraz częściej bowiem marzymy o tym, by zamiast przepełnionego, gwarnego hotelu i codziennych grupowych wycieczek utartymi turystycznymi szlakami, wybrać góralską chatkę z dala od miejskiego zgiełku, spróbować prawdziwego owczego sera, jaki przygotuje nasz gospodarz, i niespiesznie ruszyć w góry trasą znaną tylko miejscowym.
Nic dziwnego, że jak grzyby po deszczu wyrastają w Polsce gospodarstwa agroturystyczne, w miejscach, które nieznane są książkowym czy internetowym przewodnikom. A jednak charakteryzują się magią, jakiej pozazdrościć im mogą odarte z mistyki, komercyjne punkty na mapie. Czyż tydzień w tajemniczej dolnośląskiej krainie wygasłych wulkanów nie brzmi lepiej, niż codzienne przebijanie się przez tłum na Krupówkach? Coraz więcej osób przekonuje się, że tak.
Samolotem czy na osiołku?
Czy jednak podróż w stylu slow oznacza przymus omijania turystycznych atrakcji? Niekoniecznie. Wszystko zależy od sposobu myślenia. Jakże wielka różnica jest między fakultatywną wycieczką z Burgas do Sozopola i dalej do ujścia rzeki Ropotamo z przewodnikiem, który stoperem odmierza nam czas zwiedzania, a zaszyciem się w jednej z pobliskich wiosek, porannymi rejsami z rybakami, wschodami słońca na dzikich plażach i wybornymi małżami gotowanymi przez mieszkańców w małym kociołku nad samym morzem…
Wiele opracowań traktuje slow travel zbyt dosłownie, sugerując, iż powinniśmy do celu zmierzać powoli. Autorzy wręcz powołują się na przykład podróżowania na grzbiecie osiołka. Nic bardziej mylnego. Nie chodzi tu o prędkość, lecz o podejście do odwiedzanego kraju czy miejsca.


Szukaj off track
A może warto wylądować w Helsinkach? Stamtąd przecież już tylko krok do Krainy Tysiąca Jezior i gęstych borów, gdzie możemy obcować z naturą, regenerować się w leśnych saunach, a nocami podziwiać polarną zorzę czy niezwykłe obłoki srebrzyste. Nieśpieszną przygodą mogą być też wakacje w basenie dwóch słynnych cieśnin: Skagerrak i Kattegat.
Wybierzmy wtedy lot do Kopenhagi, Göteborga czy Oslo, a stamtąd ruszmy w stronę romantycznych rybackich wiosek, na wybrzeża niegdyś zasiedlane przez dzielnych Wikingów. Jeśli z kolei chcielibyśmy zaszyć się w krainie norweskich fiordów, rozpocznijmy taką przygodę, lądując w Bergen, Stavanger czy Trondheim.
Planuj jak najmniej
Podróż w stylu slow pozwala zatrzymać się na dłużej w jednym miejscu. Mamy czas rozejrzeć się wokół, poczuć atmosferę miejsca i nawiązać kontakt z mieszkańcami. Tego rodzaju wyjazd umożliwia np. couchsurfing, inicjatywa, która zakłada nie tylko skorzystanie z czyjejś kanapy, ale również pozwala na nawiązanie kontaktu z gospodarzami. Lecąc do Paryża, nie musisz planować każdego punktu trasy, sprawdzać na mapie czy na pewno zwiedziłeś najważniejsze atrakcje.
O ile ciekawsze będzie spędzenie czasu w towarzystwie mieszkańców miasta i spojrzenie na stolicę Francji z ich perspektywy. Innym sposobem na podróż w stylu slow może być wyjazd na wolontariat. Wbrew pozorom wyjazd taki nie wymaga trzymiesięcznych wakacji. Wiele organizacji pozarządowych, np. Love Lions Alive Sanctuary czy WWOOF, oferuje ciekawe możliwości, jeśli masz ograniczony czas,a chciałbyś poznać dany kraj od środka.


Gdziekolwiek jesteśmy…
Jakikolwiek cel podróży obierzemy, ważne jest nasze nastawienie. Warto pamiętać, że istotą podróżowania jest poznawanie świata i ludzi. Zwalniając tempo, dowiemy się więcej, zdobędziemy nowe przyjaźnie i wypoczniemy jak nigdy dotąd. Slow travel może być przygodą życia!
