Największą siłą Glaze Prosthetics jest innowacyjny produkt, a także wyjątkowe podejście do klienta. Krakowski start-up odpowiada na potrzeby osób po amputacjach, a designerskie protezy przełamują tabu związane z niepełnosprawnością.

Piotr Sajdak to wyjątkowa postać, co widać już na pierwszy rzut oka. Jak sam mówi, lubi dopasowywać kolor swojej protezy do butów, które akurat nosi. Nieszczęśliwe wydarzenie w swoim życiu przekuł w sukces. Gdyby nie tragiczny wypadek, w wyniku którego stracił rękę, nigdy nie doszłoby do powstania Glaze Prosthetics – firmy, która zmienia na lepsze życie osób z amputowanymi kończynami.

Do tego, aby powstała Pańska firma, potrzeba było tragicznego splotu wydarzeń, ale też musieli na Pana drodze stanąć dobrzy ludzie.

Wszystko zaczęło się od mojego spotkania z Grzegorzem Koschem. Pracowałem wtedy w fundacji Jaśka Meli, która pomagała osobom po amputacjach. Byłem więc dobrze zorientowany w tym, co protetyka mogła mi zaoferować – zupełnie rozmijało się to z moimi oczekiwaniami. To właśnie przekazałem Grześkowi podczas naszej rozmowy. Pamiętam, że wtedy padło z moich ust zdanie, że jeśli miałbym mieć protezę, to byłaby bardziej designerska niż funkcjonalna. Chciałem nawet, aby była wykonana z drewna i betonu, bo taki styl mi się wtedy podobał.
Zwykłe protezy są wykonane z silikonu i metalowych elementów. Po wypadku nie chciałem mieć czegoś takiego, bo po pierwsze, nie wstydziłem się braku ręki, a po drugie, protezy wyglądały według mnie niekorzystnie, inaczej niż prawdziwa kończyna. Teraz już wiem, że 99,9% osób z branży, które usłyszałoby słowa o protezie z drewna i betonu, nazwałoby mnie szaleńcem. Natomiast Grzegorz i jego brat Franek już po kilku tygodniach zaprezentowali mi wymarzoną protezę, która zmieniła moje życie. Dzięki temu mogliśmy zacząć myśleć o stworzeniu start-upu, aby umożliwić podobne doświadczenie innym.

Protezy, jakie Państwo produkują, są niesamowite, niektóre wyglądają jak z filmów science fiction. Jaki był ich pierwszy odbiór?

Na początku sądziliśmy, że będzie to produkt skierowany do wąskiej grupy odbiorców, osób młodych i, trochę tak jak ja, zwariowanych. Firma oficjalnie rozpoczęła działalność 31 października 2017 roku. Teraz, niespełna dwa lata od otwarcia, wiemy już, że osób zainteresowanych naszymi protezami jest o wiele więcej, niż przewidywaliśmy.
Jak się okazało, wiek nie gra tutaj roli – wśród klientów mieliśmy np. 12-latka, a ostatnio protezę odebrał 65-latek. Zobaczył nasze produkty i tak bardzo mu się spodobały, że wszedł do naszego biura prosto z ulicy, mimo że przez prawie całe życie nosił zwykłą, silikonową protezę.

Za designerskie protezy firmie Glaze Prosthetics przyznano międzynarodową nagrodę TCT Awards, honorującą kreatywne projekty 3D i pionierskie technologie na świecie. Na czym polega ich innowacyjność?

TCT Awards honoruje nowe aplikacje w druku 3D, a nas wyróżniono jako start-up działający w branży med-tech, czyli technologii medycznej. Innowacyjność naszych produktów polega choćby na tym, że są one wyjątkowo lekkie. Ważą ok. 400-500 g, podczas gdy standardowe protezy mają wagę ok. 2,5-3 kg.
Każda z nich przygotowywana jest na indywidualne zamówienie i personalizowana, tymczasem zwykłe protezy mają ustandaryzowane komponenty i np. dłoń można wybrać tylko w rozmiarze S lub M. Korzystając z zalet druku 3D, możemy przygotować lustrzane odbicie zdrowej ręki klienta. Korzystamy z technologii, jaka jest stosowana w wojsku i lotnictwie, dzięki czemu produkt jest niezwykle wytrzymały.

Do kogo są skierowane Państwa protezy – protetyków czy osób po amputacji?

Współpracujemy z protetykami na całym świecie – nie tylko w Europie, lecz także w Australii, Stanach Zjednoczonych czy Kanadzie. Przy ich pomocy dystrybuujemy towar – ich pomoc jest niezbędna, by odpowiednio dostosować tzw. lej protetyczny, do którego mocowana jest proteza.
Nasz marketing skierowany jest jednak do klienta ostatecznego, co również jest niespotykane w tej branży. Pokazujemy, że życie po amputacji może być piękne i pełne, a proteza może tylko pomóc wyrazić własną osobowość. Mamy sporo odbiorców z Polski – tutaj bowiem działamy i jesteśmy widoczni.

Jakie są plany na rozwój?

Podczas naszej rozmowy opowiadałem głównie o Glaze One, czyli pierwszej protezie, stworzonej dla mnie, która następnie znalazła rzeszę odbiorców. Produkujemy również protezę bioelektryczną Whizzlink, dzięki której można ruszać palcami. Ostatnio również nawiązaliśmy współpracę z brytyjską firmą. Poznaliśmy Bena – jego synek w wyniku komplikacji przy porodzie stracił rączkę. Ben opracował dla niego projekt, a teraz dołączył do naszego zespołu, dzięki czemu do naszej oferty trafiły protezy dla najmłodszych dzieci, od 5. tygodnia do 14. roku życia. Będziemy mieć też własny projekt stopy, dzięki czemu umożliwimy skorzystanie z naszych protez osobom po amputacji kończyny dolnej.
Prężnie się rozwijamy i wiemy, że za naszym sukcesem stoi to, że jako pierwsza na świecie firma posłuchaliśmy pacjentów. Urządzenia protetyczne były dotychczas tworzone z punktu widzenia osoby posiadającej wszystkie kończyny. „Czego będę potrzebował, jeśli nie miałbym ręki? Albo czegoś, żeby to ukryć, albo by przywrócić mi funkcję chwytną”. Prawda jednak jest inna. Osoby po amputacji bardzo szybko przyzwyczajają się do nowej sytuacji, jednak uwierz mi, wiele nas kosztowało, by być tym, kim jesteśmy teraz. Dlatego żaden z nas nie chce ukrywać tego braku, bo przecież nie mamy czego się wstydzić – wręcz przeciwnie, chcemy w pełni pokazać, kim jesteśmy.