Ach, Prowansja… Długie lato, białe plaże, oliwne gaje, stare winiarnie, małe kawiarenki jak z obrazu Van Gogha i ona – lawenda ciągnąca się fioletowym morzem aż po horyzont prowansalskiej prowincji. Gdzie i kiedy najlepiej udać się, żeby najpełniej skorzystać z francuskiego lawendowego sezonu, które wydarzenie wpisać do kalendarza i jakich lawendowych specjałów wypatrywać.
Przez stulecia Prowansja uznawana była za nieciekawy, wiejski obszar, a jej wiodący proste życie mieszkańcy stanowili wręcz obiekt żartów wśród wyrafinowanych Francuzów. W XIX wieku Prowansję „odkryli” angielscy turyści, zafascynowani malowniczymi widokami, przyjemnym klimatem, białymi plażami i uroczymi kawiarenkami portowych miasteczek. Obecnie Prowansja jest jednym z najmodniejszych europejskich regionów. W wielu kręgach “wypada” mieć domek w Prowansji lub przynajmniej spędzić wakacje w historycznej winnicy. Rocznie region odwiedza około 80 milionów turystów.
Zapach lawendy


Gdzie i kiedy nad lawendowe oceany?


Idąc za nosem
Najlepszym sposobem na zaspokojenie lawendowego głodu jest po prostu wyruszenie w drogę. Popularne miejsca przyciągają tłumy turystów, a prawda jest taka, że każde prowansalskie pole lawendy w szczycie sezonu kwitnienia robi niezapomniane wrażenie. Być może lepiej wypożyczyć samochód lub rower (jest taka możliwość w wielu miasteczkach), uzbroić się w GPS (najlepiej z mapami offline, bo zasięg lubi tu się gubić), ruszyć w głąb regionu i po prostu podążać za zapachem? W punktach informacji turystycznej w okolicy Sault warto zapytać o Lawendowy Szlak (Chemin des Lavandes) – to około 5 km pętla, prowadząca między polami. Można pokonać ją rowerem, lub samochodem, jednak największe wrażenie robi podziwianie widoków podczas spaceru.
Lawendowe dożynki
Festiwalom towarzyszą jarmarki – niepowtarzalna okazja na zaopatrzenie się w oryginalne, prowansalskie produkty. W jednym miejscu i czasie można tu spotkać najlepszych lokalnych producentów, rolników, rzemieślników i artystów z całego regionu.


Po co ten szum?
Nad polami lawendy roznosi się jednostajny szum – to brzęczenie pszczół. Wytwarzany przez nie miód lawendowy używany jest do produkcji nougat de Montélimar – białego nugatu z migdałami i pistacjami. Rodzinne cukiernie oferują lody o smaku lawendowym, a lokalne restauracje proponują dania z sosem na bazie czerwonego wina i lawendy. Fani gastronomicznych ciekawostek mogą spróbować również kiełbasy z lawendą i miodem. Głównym celem masowej hodowli lawendy pozostaje jednak przemysł kosmetyczny. Lawenda ma właściwości antybakteryjne i uspokajające. Oprócz perfum, można znaleźć ją w tradycyjnych marsylskich mydłach, ale także np. w zapachowych mgiełkach do pościeli. Na szczęście masowa skala hodowli lawendy i turystyczna popularność Prowansji nie zabiła prowincjonalnego charakteru tego obszaru. Po całym regionie nadal rozsiane są małe destylarnie, w których można kupić buteleczkę świeżo tłoczonego olejku eterycznego i obejrzeć proces jego powstawania, a na końcu bocznych dróg mieszkają zwykli ludzie prowadzący spokojne życie.


