W sercu Sofii, na tle majestatycznych gór Witosza, wznosi się Sobór św. Aleksandra Newskiego — prawosławna świątynia, która z lotu ptaka przypomina złotą koronę osadzoną na zielonych dachach. To nie tylko duchowe centrum Bułgarii, ale i jeden z najbardziej fotogenicznych punktów miasta.

Zbudowany z wdzięczności
Monumentalny sobór w sercu Sofii to nie tylko świątynia — to hołd złożony blisko 200 tysiącom rosyjskich żołnierzy, którzy polegli w wojnie rosyjsko-tureckiej w 1877 roku. Ten konflikt właśnie przyniósł Bułgarii wyzwolenie spod osmańskiego jarzma. Budowa soboru kosztowała niemal 4 miliony lewów (dziś to ponad 8,5 miliona złotych), a co najważniejsze — większość tej kwoty pochodziła z datków zwykłych mieszkańców Sofii. Patronem soboru został św. Aleksander Newski — XIII-wieczny książę nowogrodzki, uznawany w prawosławiu za symbol duchowej siły, odwagi i niezłomnej wiary. Jego imię miało przypominać o braterstwie słowiańskich narodów i wspólnej walce o wolność. Fundamenty pod budowę położono już w 1882 roku, ale prace trwały blisko 30 lat i dopiero w 1912 roku świątynia mogła otworzyć swoje drzwi dla wiernych.
W czasie I wojny światowej, kiedy Bułgaria i Rosja znalazły się po przeciwnych stronach konfliktu, sobór na moment utracił swoje imię. Przemianowano go wówczas na katedrę świętych Cyryla i Metodego, próbując w ten sposób oddalić się od „rosyjskich skojarzeń”, jednak w 1920 roku świątynia odzyskała swoje pierwotne wezwanie.

Skarby ukryte w mroku
Choć pierwotny projekt soboru stworzył rosyjski architekt Ivan Bogomolov, to właśnie Aleksander Pomerantsev odpowiada za jego ostateczny kształt. Bazylika pięcionawowa, która powstała według jego wizji, różni się od pierwszego projektu nie tylko skalą, lecz także podejściem. Pomerantsev nie odtwarzał sztuki bizantyjskiej dosłownie – przetworzył ją z wyobraźnią i rozmachem, tworząc jedną z najbardziej imponujących realizacji neobizantyjskich w tej części Europy. Z zewnątrz sobór sprawia wrażenie, jakby jego wnętrze dzieliło się na cztery kondygnacje, choć w rzeczywistości jest to jednolita, otwarta przestrzeń. Posadzki wykonano z marmuru sprowadzonego z Wenecji, zdobienia z metalu odlano w Berlinie, a nisko zawieszone żyrandole ozdobiono motywami winorośli i krzyży. W centralnej kopule, tuż pod monumentalnym wizerunkiem Chrystusa Pantokratora, biegnie złoty pas z modlitwą „Ojcze nasz” zapisaną w starobułgarskim.
Złocony ikonostas wypełniają ikony wykonane przez bułgarskich i rosyjskich artystów. Pośród wizerunków Matki Boskiej, Jezusa, świętych Cyryla i Metodego oraz św. Mikołaja znajduje się także patron soboru – św. Aleksander Newski. W bocznych nawach uwagę przyciągają masywne kolumny z czerwonego marmuru, a nad królewskim tronem umieszczono mozaikę przedstawiającą cara Ferdynanda i królową Eleonorę, ubranych w ceremonialne szaty i trzymających model świątyni.
Sam tron królewski usytuowano na trzystopniowym podeście z zielonego marmuru, po bokach którego stoją rzeźbione lwy. Nieopodal, pomiędzy ikonostasem a tronem monarchy, znajduje się tzw. tron archanielski – podniesiony na marmurowym placu i zwieńczony czterostronnym baldachimem z alabastru. Choć spowita mrokiem przestrzeń soboru przytłacza rozmiarem, z bliska zaskakuje ilością detali zaklętych w kamieniu.



Krypta pełna skarbów
Pod soborem skrywa się miejsce, które łatwo przeoczyć, choć zdecydowanie warto je zobaczyć — krypta z Muzeum Sztuki Chrześcijańskiej to jeden z najcenniejszych zbiorów sztuki sakralnej w całej Bułgarii. Często pomijana przez turystów, pozostaje ukrytą perełką Sofii. W kamiennej przestrzeni, w półmroku i ciszy, wystawiono ponad 200 ikon, fresków i artefaktów pochodzących z różnych epok — od wczesnego chrześcijaństwa po wiek XIX. To właśnie tutaj można prześledzić, jak na przestrzeni wieków zmieniały się estetyka i duchowość regionu. Od surowych, ascetycznych wizerunków tworzonych w duchu bizantyjskim, po ikony bogate w złoto, zdobienia i światło, emanujące duchową głębią. Krypta, będąca częścią zbiorów Narodowej Galerii Sztuki Bułgarskiej, ma charakter niemal medytacyjny. Wchodzi się tu z uczuciem, że czas zwalnia. W chłodzie kamienia i zapachu kadzidła można poczuć coś więcej niż tylko estetyczny zachwyt — to przestrzeń ciszy, historii i kontemplacji, z dala od zgiełku nawy głównej.

Strażniczka dźwięku
Przez ponad trzy dekady Maria Zabova była duszą dzwonnicy soboru. Niewysoka, drobna kobieta — z wykształcenia matematyczka i fizyczka — co tydzień wspinała się po ponad dwustu stromych stopniach, by własnoręcznie rozkołysać dzwony ważące niemal 23 tony. Swoją służbę rozpoczęła w 1983 roku, w czasach, gdy religia była w Bułgarii ledwie tolerowana. A jednak Maria nigdy się nie wycofała. Dzięki niej dzwony biły regularnie, będąc swoistym protestem wobec tego, co działo się na zewnątrz. Zmarła w 2022 roku, mając 93 lata. Jej obecność odcisnęła się w historii tego miejsca mocniej niż niejeden kamień, a dla wielu pozostaje symbolem cichego bohaterstwa — takiego, które nie potrzebuje pomnika.

Dobry Dobri
Przez lata stał przed soborem niemal codziennie. W długim, zniszczonym płaszczu i skórzanych butach wiązanych sznurkiem. Dobri Dobrev, znany w całej Bułgarii jako „Święty z Bailovo”, nie prosił o jałmużnę dla siebie. Zbierał datki na renowację cerkwi, klasztorów i zabytków sakralnych, a każdą zebraną monetę oddawał na ten cel. Mimo że sam żył w niewielkiej izbie bez prądu, nigdy nie zatrzymał dla siebie ani grosza. Przechodnie widzieli, jak z pokorą pochylał głowę, każdorazowo, gdy dostawał datek, jak z czułością całował ściany tejże świątyni. Dobry Dobri zmarł w 2018 roku w wieku 103 lat, pozostawiając po sobie legendę o dobroci, która nie potrzebuje wielkich gestów, tylko cichej wytrwałości. Wielu Bułgarów wciąż wspomina go z czułością i przekonaniem, że święci czasem chodzą po ziemi – tylko mało kto ich zauważa.




