Wyobraź sobie, że odpoczywasz na zielonym dziedzińcu, przy herbacianym stoliczku, z dala od miejskiego gwaru. W powietrzu czujesz delikatny posmak morskiej soli i ulotną woń pustynnego piasku. Pijesz aromatyczną, znakomicie doprawioną karak chai, a jej napar pozwala na chwilę zatrzymać rozpędzone myśli.

Ów dziedziniec istnieje naprawdę. Znajdziemy go w zabytkowej dzielnicy Dubaju, Al Fahidi, a należy on do słynnej herbaciarni Arabian Tea House. Skosztować tu można przeszło stu rodzajów wonnego naparu… ale to dopiero początek. W wielu zakątkach świata mieszkają miłośnicy herbaty, którzy chętnie poczęstują nas swoją wersją tego niezwykłego napoju.

Kierunek: Chiny

W Chinach już w czasach starożytnych mówiło się, iż pierwszy napar jest dla wroga, drugi dla przyjaciół, a trzeci dla siebie. I faktycznie, pierwszego naparu się tu nie pije. Służy on przepłukaniu suszu, pozbawieniu go ewentualnych toksyn i otwarciu prawdziwego aromatu herbaty. Rytuał przygotowania i picia herbaty to w Chinach prawdziwe misterium. Goście siadają przy drewnianym, najczęściej bogato zdobionym stole wraz z mistrzem ceremonii, który zaparza liście w gaiwanie — specjalnej porcelanowej, kamionkowej lub szklanej czarce z wieczkiem. Ściśle przy tym przestrzega użycia wody o odpowiedniej temperaturze. Wszystkie naczynia stoją na specjalnej kratce, przez którą ścieka nadmiar wody powstały przy uprzednim wyparzaniu zastawy.
Przygotowany napar mistrz przelewa do specjalnych kubeczków przykrytych czarkami. Te pierwsze to tzw. naczynia zapachowe. Nie pijemy z nich, lecz trzymając wespół z czarką, odwracamy tak, by czarka stanęła na stoliku, a kubeczek można było z niej wyciągnąć. W Chinach naczynia napełnia się tylko do połowy, bowiem wedle tradycji pozostałą część wypełniają pozytywne emocje i prawdziwa przyjaźń. Co ważne, nigdy herbaty nie słodzimy. Kto nie przepada za gorzkim aromatem, może doprawić ją suszonymi ziołami lub owocami.

Kierunek: Japonia

Kraj Kwitnącej Wiśni to kolejna ostoja starożytnej tradycji picia herbaty. Chanoyu, bo tak zwie się tradycyjny japoński rytuał picia herbaty, odbywa się w specjalnym pawilonie — chashitsu — usytuowanym w ogrodzie. Ceremonię poprzedza krótki spacer, który jest symbolem oczyszczenia i ma ukoić nasze zmysły. Zastawa jest przed użyciem przecierana kawałkiem jedwabiu. Sproszkowany susz zielonej herbaty, zwany matcha, nabiera się specjalną bambusową łyżeczką (chashaku) i wsypuje do miseczki, by następnie zalać gorącą, ale nie wrzącą wodą z bambusowej chochli. Tak przygotowaną herbatę mistrz miesza za pomocą bambusowego pędzelka, tworząc na powierzchni naparu delikatną piankę, a następnie podaje pierwszemu z gości.
 Ten po wypiciu oddaje naczynie, które zostaje oczyszczone, ponownie zalane i podane kolejnej osobie. Tym samym pierwszą kolejkę, zwaną koi-cha, wszyscy uczestnicy piją z jednego naczynia. Dopiero kolejny, słabszy napar — usu-cha — spożywa się już indywidualnie. Warunkiem niezbędnym jest cisza zarówno w ogrodzie, jak i herbacianym pawilonie. Pozwala to gościom celebrować spokój i oczyścić się ze zbędnych emocji zgodnie z filozofią zen. Uwaga, choć Europejczyków ten zwyczaj szokuje, w Japonii herbatę można siorbać. To oznaka zadowolenia, komplement dla osoby przygotowującej posiłek oraz praktyczny sposób na chłonięcie ulotnego aromatu.

Kierunek: Turcja

To najbardziej związany z herbatą kraj w Europie. Śmiało wręcz można powiedzieć, że herbata to tutaj napój narodowy. Susz jednak różni się od tego, który używany jest w innych częściach kontynentu. Nie pochodzi bowiem z Indii, lecz z Rize — leżącego nad Morzem Czarnym regionu we wschodniej Turcji, i ma mocny, charakterystyczny aromat. Czas potrzebny do sporządzenia naparu to aż 20 minut! Do przygotowania niezbędny jest specjalny czajnik złożony z dwóch imbryczków, nakładanych jeden na drugi. Do mniejszego wsypujemy uprzednio opłukany w wodzie susz.
Następnie stawiamy go na większy, w którym gotujemy wodę. Gdy ta zaczyna wrzeć, temperatura sprawia, że susz w górnym imbryku wysycha i delikatnie się praży. To doskonały moment, by przelać wrzątek z dużej części do małej. Dolny czajnik uzupełniamy następnie zimną wodą i ponownie ją gotujemy. W ten sposób uzyskujemy esencję w małym imbryku, a w dużym gorącą wodę, dzięki której sporządzimy mocną, aromatyczną herbatę. W odróżnieniu od krajów azjatyckich, w Turcji herbatę pije się na słodko, a podaje w charakterystycznych szklaneczkach w kształcie osmańskiego tulipana.