Podróż do Chicago to znakomita okazja do odkrycia klasyków amerykańskiej kuchni w zupełnie nowej odsłonie. Aby poczuć prawdziwe smaki znad jeziora Michigan, koniecznie spróbujmy pizzy deep dish, kanapki italian beef czy słodko-słonego popcornu.

Mówi się, że w Chicago jest ponad 8 tysięcy restauracji, z czego ponad 20 może poszczycić się prestiżowym oznaczeniem Przewodnika Michelin. To trzecie co do wielkości miasto Stanów Zjednoczonych jest także potężną mieszanką kulturową, co znacznie przekłada się na mapę kulinarną miasta. Bez trudu znajdziemy tu lokale serwujące specjały kuchni europejskiej, azjatyckiej czy latynoskiej. Mimo tego morza możliwości nie zapominajmy o daniach z amerykańskiego kanonu, szczególnie że tutejsze smaki mają swój własny styl. 

KULINARNY SYMBOL MIASTA

Pizza w stylu chicagowskim, czyli tzw. deep dish, ma aż 5 cm grubości i według niektórych bliżej jej do zapiekanki. Od tradycyjnej, włoskiej pizzy odróżnia się także kolejnością układania składników – na dnie drożdżowego ciasta umieszczany jest ser mozzarella, następnie dodatki (według uznania: pepperoni, cebula, grzyby czy warzywa), a dopiero na koniec zalewa się ją grubą warstwą sosu marinara. Zwykle na przygotowanie pizzy czeka się 40–50 minut i, jak się łatwo domyślić, jest to niezwykle sycące danie. Gdzie najlepiej zjeść tę kultową potrawę? Polecana jest przede wszystkim Uno Pizzeria & Grill – to tam po raz pierwszy, w 1943 roku, zaserwowano deep dish. Swoich wyznawców ma także pizzeria Giordano’s, która cieszy się tytułem „Best Pizza in America”, nadanym przez NBC w programie „The Today Show”.

WŁOSKIE INSPIRACJE

Amerykanie traktują kanapki jako swój przysmak narodowy, chętnie sięgając po nie w porze lunchu. Nic więc dziwnego, że Chicago doczekało się autorskiego sandwicha, czyli italian beef. I tu ponownie kuchnia amerykańska krzyżuje się z włoskimi wpływami. Jedna z legend mówi, że wymyślił ją na początku ubiegłego wieku Anthony Ferrari, który rozwoził lunche. Zauważył, że dzięki pokrojonej cienko wołowinie zyskuje kanapki dla 35 zamiast 15 osób, co w czasach wielkiego kryzysu i niedoboru mięsa było niezmiernie istotne. Kanapka ta pewnie nie zyskałaby tak ogromnej popularności, gdyby nie włoscy emigranci, którzy zaczęli podawać ją jako przysmak na tradycyjnych weselach. Z czego składa się italian beef? Z plastrów sezonowanej pieczonej i gotowanej na wolnym ogniu wołowiny, długiej włoskiej bułki, sosu spod pieczeni i giardiniery, czyli marynowanych warzyw na ostro (wersja „sweet” zawiera smażoną, zieloną paprykę).

KLASYKA NA NOWO

Chodzi oczywiście o hot doga. Wydawałoby się, że przepis na tę kaloryczną przekąskę jest prosty i niezmienny: podgrzana parówka w podłużnej bułce. A jednak Chicago może pochwalić się własną koncepcją, w której składniki są traktowane niemal jak świętość. Pierwsza zasada: nigdy nie proś o ketchup, hot dogi nad Michigan zawsze podawane są z musztardą. Towarzyszy jej obowiązkowo relish, czyli sos z zielonych ogórków. Druga zasada: bułka jest z makiem. Trzecia zasada: wymagane dodatki, do których należą cebula, kiszony ogórek, pomidor, ostra zielona papryczka. Gdzie zjemy chicagowskie hot dogi? Niemal wszędzie: na stacjach benzynowych, w ulicznych budkach, podczas meczów futbolowych. A gdzie znajdziemy najlepsze? Podobno te w Gene & Jude’s nie mają konkurencji…

CZAS NA POPCORN!

Jest niewątpliwie ulubioną przekąską mieszkańców Chicago. Co ciekawe, prażona kukurydza występuje tu w dwóch smakach: karmelu i sera cheddar, które lokalnym zwyczajem miesza się w jednej torebce. Każdy, kto chce spróbować tego wyjątkowego słodko-słonego połączenia, powinien odwiedzić Garrett Popcorn Shops. Sieć istnieje od 1949 roku, a długie kolejki przed jej lokalami są w Ameryce dość powszechnym widokiem.