W przesiąkniętym globalizacja świecie często coraz trudniej jest nam zauważyć i docenić bogactwo małych, lokalnych świąt i festiwali. Jednym z takich mało znanych wydarzeń jest „La Fiesta de Las Mayas” w Colmenar Viejo, uchwycone na zdjęciach fotoreportera Carlosa Gonzáleza Ximéneza.
Colmenar Viejo to niewielkie miasto położone ok. 30 km na północ od Madrytu. „La Fiesta de Las Mayas” odbywa się tu co roku w pierwszych dniach maja. Wydarzenie to jest unikalne na skalę światową – należy do tradycyjnych obrządków wyłącznie tego regionu.
Maje z Colmenar Viejo
Las Mayas to święto, podczas którego młode dziewczęta zakładają wianki i specjalne, dekoracyjne stroje, a potem zasiadają w ciszy na bogato przyozdobionych, przypominających ołtarze tłach. Zazwyczaj tworzy się około pięciu do siedmiu takich ołtarzy, ustawionych w okolicy głównego miejskiego placu. Wybranki mają zwykle pomiędzy sześć a piętnaście lat, a przywilej uczestnictwa w Las Mayas jest im nadany na podstawie społecznej popularności oraz urody. Rolą dziewcząt jest siedzieć bez ruchu przez kilka godzin na tle misternie przygotowanego ołtarza – pogodnie, w powadze i ciszy, podczas gdy uczestnicy święta spacerują od ołtarza do ołtarza i podziwiają piękne „Maye”. Każda z wybranek ma przy swoim
ołtarzu grupę asystentek – ubranych na biało dziewcząt, które w zamian za czyszczenie kurtek przechodniów, zbierają od nich drobniaki. Po opuszczeniu swoich stanowisk dziewczęta biorą udział w paradzie oraz ceremonii ofiarowania kwiatów, świętując budzące się do życia rośliny, zapowiadające nowe plony. Ta niezwykła tradycja sięga czasów średniowiecza i łączy w sobie cechy pogańskich rytuałów celebrowania wiosny, płodności i młodości, z cechami religijnych wyobrażeń Marii Dziewicy. Las Mayas zachowało się w kulturze mieszkańców prowincji Madryt dzięki wielowiekowej tradycji ustnej. Przypuszcza się, że nazwa święta pochodzi od imienia rzymskiej bogini Mai, identyfikowanej z urodzajem i płodnością Matką Ziemią.

Portret w wianku
Fotografie Carlos Gonzáleza Ximéneza przedstawiające tę tradycję sprawiają wrażenie wyreżyserowanych – choć tak naprawdę artysta uchwycił już zainscenizowane, nieme przedstawienie. Bohaterka każdego portretu usytuowana jest w centrum kompozycji, celując przeszywającym wzrokiem wprost w oczy oglądającego zdjęcie. Czystość, symetria i porządek
każdej aranżacji, jak i nasycenie kolorem i ostrością detali sprawia, iż fotografie wywierają niezwykłe wrażenie na odbiorcy. Przywodząc na myśl barwne autoportrety Fridy Kahlo, stylizowane ikony czy folklorystyczne figurki i wiejskie przedstawienia Matki Boskiej, kompozycje fotografa igrają z naszą percepcją i pamięciowym archiwum obrazów.
