Jak odkrywać świat z najmłodszymi u boku? Coraz większa rzesza dorosłych podróżujących ze swoimi pociechami sprawia, że kolejni rodzice decydują się na samodzielną daleką wyprawę we własnym rytmie.

Joanna Nowak, autorka bloga Somos Dos (z hiszp. „jesteśmy dwie”), od kilku lat podróżuje z córką po świecie. Ich droga zaczęła się od Ameryki Południowej, a obecnie mama i 6-letnia Gaja przebywają w Azji Południowo-Wschodniej. I choć taki styl życia z pewnością jest nietypowy, ich opowieść może być inspiracją dla wielu rodziców, którym marzy się odkrywanie świata wspólnie z potomkami u boku.

Plan oparty na wiedzy

Jeszcze na etapie planowania wycieczki należy zajrzeć na stronę Ministerstwa Spraw Zagranicznych, żeby sprawdzić aktualne ostrzeżenia oraz informacje zdrowotne. Jadąc do tzw. krajów Globalnego Południa, dobrze też wykonać zalecane szczepienia i profilaktycznie zażywać probiotyki. Mimo przygotowań zdarza się, że rezygnujemy z jakiejś destynacji w trosce o pociechę. Opowiada o tym Joanna z bloga Somos Dos: – Serce rwało mi się do Papui i Nowej Gwinei, gdzie zaczynał się festiwal Goroka. Chciałam pokazać córeczce plemiona o kulturze innej od wszystkich mi znanych, z niecodziennymi strojami i zwyczajami. Postanowiłam dodatkowo zweryfikować wiedzę podaną na oficjalnych rządowych stronach.
 Skontaktowałam się m.in. z podróżującymi w te rejony Polakami. Gdybym miała jechać sama, wyruszyłabym bez wahania. Ale jestem z Gają! Nie mam bidonu z filtrem, nasze ubrania przeciwkomarowe są znoszone, brakuje nam szczepień na tamte tereny i trochę ostatnio chorowałyśmy. Biłam się z myślami kilka dni. Nie mogłam spać, zastanawiając się, co robić. W końcu zaczęłam żegnać się z moim marzeniem. Ta podróż ma być przede wszystkim spokojna, pewna i atrakcyjna dla Gai, a ja nie zdążę nas przygotować do niej tak, bym leciała spokojnie.

Wspólna przygoda

Podczas podróżowania z dziećmi rytm dnia jest o wiele spokojniejszy. Pozwólmy małym odkrywcom nacieszyć się pięknym przydrożnym kamieniem, niezwykłą muszlą czy jaszczurką na murze. Czasem trzeba przerwać wędrówkę, by poszukać placu zabaw, choć bywa, że w jego zastępstwie wystarczą wyższy murek czy kilka płaskich kamieni, po których można poskakać. Najmłodsi chętnie eksplorują świat i podejmują kolejne wyzwania. W swoich artykułach na blogu Joanna podkreśla: – Zachęcam Gaję do mierzenia się z nowymi wyzwaniami, jeśli tylko ma ochotę.
Jeśli widzę, że czegoś się obawia i chce zrezygnować, także ją w tym wspieram. Zawsze mówię: „Bądź uważna” i „Zróbmy to bezpiecznie”. Prawdą jest również to, że niezależnie od narodowości dzieci są siebie nawzajem ciekawe i zwykle traktują się z sympatią. Nawet jeśli nie znają swoich języków, to zawsze mogą wykorzystać ten uniwersalny, odczytywany bez trudu w każdym zakątku świata – czyli język wspólnej zabawy.

Świat szeroko otwarty

Rodzinne eskapady otwierają nas na innych ludzi. Więcej w nich czasu na rozmowę i poznanie odmiennej kultury, a także wymianę zdań czy porównanie, bez oceniania, metod wychowawczych w różnych krajach. Autorka bloga Somos Dos podkreśla, że niespieszna wyprawa z córką u boku wiedzie ją nie od zabytku do zabytku, a od człowieka do człowieka. Joanna i mała Gaja podróżują niskobudżetowo, w tzw. backpackerskim stylu – zdarza im się nocować w hostelu, ale przede wszystkim korzystają z gościnności lokalnych rodzin.
W ten sposób nawiązują się nowe przyjaźnie i znajomości. Podróżniczka zwraca też baczną uwagę na potrzeby goszczącej ją społeczności. Na Filipinach pomogła założyć sklepik samotnej matce, a napotkanym mangyańskim staruszkom (Manganie – plemię żyjące w górach Mindoro), przy ogromnym wsparciu czytelników strony, wyremontowała niszczejące bambusowe chaty i kupiła ryż oraz kawę, pozwalające przetrwać trudną porę deszczową.