Sewilla to miasto… prawie idealne. Sami sewilczycy lubią żartować, że do pełni szczęścia brakuje im tylko dostępu do morza. Licząca siedemset tysięcy mieszkańców stolica regionu Andaluzja jest w końcu jednym z najgorętszych miast Europy.
Odkąd pamiętam, dużo podróżowałam. I chociaż nie planowałam emigracji, życie napisało mi inny scenariusz. W 2007 r. zdecydowałam się na przeprowadzkę do Sewilli. Od kilku lat pracuję jako lokalny przewodnik po południowej Hiszpanii i wcale mi się ta praca nie nudzi. Jestem szczęściarą — mam najpiękniejsze „biuro” na świecie.
Dzielnica Barrio de Santa Cruz
Najbardziej charakterystycznym zabytkiem jest oczywiście gigantyczna XVI-wieczna katedra, a także wieża Giralda oraz zespół pałacowy Reales Alcázares. Jednak urokliwym zakątkiem Sewilli, który warto zwiedzić, jest dawna dzielnica zwana Barrio de Santa Cruz. Niewysokie kamienice i labirynt wąziutkich uliczek są niemymi świadkami ponadstuletniej obecności społeczności żydowskiej.
Lubię też podziwiać uroki Sewilli z perspektywy dwóch kółek. Mieszkańcy bardzo często korzystają z tej formy przemieszczania się po mieście. Wytyczonych jest tutaj mnóstwo ścieżek rowerowych, które powodują, że jazda jest wygodna i bezpieczna.
Największy parasol na świecie
Często bywam w okolicach Metropol Parasol. Podobno jest to największa drewniana konstrukcja na świecie. Na szczycie „Grzyba” (hiszp. „Setas”), bo tak potocznie nazywają go sewilczycy, znajduje się punkt widokowy, na który można wjechać windą za 3 euro. Z góry widać jak na dłoni całe miasto, dlatego myślę, że warto od tego miejsca rozpocząć zwiedzanie.
Choć mocno konserwatywni i tradycyjni mieszkańcy stolicy Andaluzji na początku sceptycznie podchodzili do tej nowoczesnej budowli, obecnie bardzo chętnie spędzają tu czas. Dzięki „Grzybowi” cała dzielnica ożyła: powstało wiele nowych lokali gastronomicznych i sklepów.
Kawa na Mercado de Triana
Gdy odwiedzają mnie znajomi, lubię zabierać ich na miejscowy rynek świeżych produktów — Mercado de Triana. Można poczuć puls miasta, z dala od utartych turystycznych szlaków. Najlepiej przyjść rano. Znajduje się tutaj kilka barów i restauracji — to idealne miejsce na poranną kawę i obserwację codziennego życia miejscowych. Najpiękniejszy widok na Sewillę rozciąga się z ulicy Betis.
Widać z niej między innymi dwie bliźniacze wieże przypominające nieco Giraldę. Należą one do najładniejszego w całym mieście placu zwanego Plaza de España. Miejsce to zostało wybudowane w 1929 r. z okazji Wystawy Iberoamerykańskiej. Na półokrągłym, gigantycznym Placu Hiszpańskim nakręcono sceny do takich filmów, jak „Lawrence z Arabii”, „Gwiezdne Wojny” czy „Dyktator”.
Dźwięk kastanietów i gitary
W Sewilli doświadczyć można autentycznego flamenco — w końcu to jedno z najważniejszych hiszpańskich miast, w których narodziła się ta sztuka. Będąc w stolicy Andaluzji, nie można przegapić okazji do uczestniczenia w jednym ze spektakli. Mimo że sztuka ta zaczęła powstawać w dzielnicy Triana, moim zdaniem najlepsze spektakle oferują „Casa de la Memoria” przy ulicy Cuna oraz „Museo del Baile Flamenco”, zaledwie kilka minut od katedry.
Próbowałam tańczyć flamenco, ale niestety nie jest to takie proste. Z perspektywy widza taniec wygląda na spontaniczny pokaz emocji, jednak w rzeczywistości potrzebne są ogromne umiejętności techniczne. Kilka razy byłam świadkiem improwizowanych występów w tawernie Quitapesares. To jeden z ulubionych lokali mieszkańców Sewilli. Zwłaszcza w piątki i soboty zabawa przeciąga się tam niemal do białego rana.
Słodki zapach pomarańczy
Kolorytu dodaje miastu ponad 30 tys. drzew pomarańczy. Zobaczyć je można praktycznie na każdym kroku. Owoce dojrzewają przede wszystkim w połowie grudnia, jednak drzewa prezentują się najpiękniej na wiosnę, gdy pojawiają się na nich kwiaty. Ich słodki zapach ma podobno właściwości antydepresyjne. „Azahar” (hiszp. kwiat pomarańczy) to częsty składnik produkowanych tutaj kosmetyków.
Warto szukać tej nazwy w składzie perfum lub kremów, jeśli mamy ochotę przywieźć ze sobą aromatyczną pamiątkę z Sewilli. Same owoce są niestety gorzkie niczym niedojrzałe grejpfruty. Nie oznacza to jednak, że są niejadalne — od wieków produkuje się z nich marmolady. Najbardziej smakuje mi połączenie z dojrzewającym kozim serem Payoyo pochodzącym z górzystych rejonów sąsiedniej prowincji Kadyks.
Na wiosnę!
Wiosna to nie tylko czas kwitnienia kwiatów pomarańczy. To również najlepszy, oprócz jesieni, okres na odwiedzenie południowej Hiszpanii. Wówczas pogoda jest optymalna. Latem w Sewilli bywa naprawdę gorąco, więc najlepiej zaplanować swój przylot między kwietniem i czerwcem lub między październikiem i listopadem.
Słupek rtęci oscyluje wówczas między 23 a 33°C. Wiosna w Sewilli jest również wyjątkowa ze względu na organizowane obchody Wielkiego Tygodnia oraz barwny festiwal zwany Feria de Abril, celebrowany zazwyczaj dwa tygodnie po Wielkanocy.
Czas na tapas
Wśród najchętniej zamawianych w Sewilli przystawek znajdują się m.in. plasterki wykwintnej dojrzewającej szynki, bakłażan z miodem, podawany na zimno gęsty krem pomidorowy oraz gotowany na wolnym ogniu, niemal rozpływający się w ustach… ogon byka. Jednym z moich ulubionych lokali jest Taberna El Peregil, gdzie oprócz tapas serwowane jest deserowe wino pomarańczowe.
Tawerna jest tak mała, że łatwo ją przegapić. Lokal znajduje się przy jednej z najbardziej uczęszczanych ulic dzielnicy Santa Cruz. Po kolacji często idę na drinka do hotelu Doña María, który znajduje się zaledwie kilkaset metrów od tawerny. Choć nie wyczytamy tego raczej w przewodnikach, myślę, że to najlepsze miejsce na wieczorny relaks z niesamowitymi widokami na wieżę Giraldę.