Z czym kojarzy się Francja? Z elegancką modą, najlepszymi winami, sztuką i kulturą. Kraj o trzech kolorach na fladze ma jednak do zaoferowania znacznie więcej. Aby w pełni się nim zachwycić, warto odwiedzić nie tylko Paryż. Zapraszamy w podróż miejskimi tropami, które ze stolicy powiodą nas do Lyonu, Bordeaux i Marsylii.
Francuską przygodę można zacząć od weekendowego wyjazdu. Jaki kierunek obrać jako pierwszy? Oczywiście miasto zakochanych, czyli Paryż. Niezwykłą atmosferę gwarnych kawiarni i wypełnionych międzynarodowym tłumem Alei Pól Elizejskich trzeba poczuć na własnej skórze. Wystarczy jeden spacer szerokimi bulwarami Paryża z widokiem na wieżę Eiffla, by zapałać do niego gorącym uczuciem.
Pod dachami Paryża
„Pod mostem Bercy/ O szczęściu ktoś śni/ A w barze Paname/ Ktoś znów siedzi sam./ Miłość z rozpaczą splata się/ W przetartą nieźle losu nić/ Lecz mimo to/ Tak chce się tu żyć!” – śpiewała o Paryżu Edith Piaf. Francuska stolica od dawna inspirowała artystów. Pierwsze kroki podczas weekendowego pobytu warto więc skierować na wzgórze Montmantre. U jego szczytu, przy Bazylice Sacré-Cœur, znajduje się punkt widokowy, z którego rozpościera się widok na całe miasto, ze słynną wieżą Eiffla włącznie. To doskonałe miejsce, by objąć wzrokiem całe miasto, a następnie udać się na romantyczny, niespieszny spacer uliczkami tej artystycznej dzielnicy, w której mieszkali choćby Edgar Degas, Vincent van Gogh, Pablo Picasso, Henri de Toulouse-Lautrec czy Fryderyk Chopin. Stąd też blisko na plac Pigalle (gdzie jednak trudno dziś kupić kasztany) czy kabaretu Moulin Rouge. Miłośnicy sztuki powinni odwiedzić mieszczące się w tej dzielnicy muzeum l’Espace Dali, poświęcone twórczości Salvadora Dalego, a także dom gwiazdy francuskiej piosenki Dalidy.

Prawdziwe artystyczne spełnienie czeka nas w Luwrze, a do wizyty w tym najsłynniejszym na świecie muzeum warto namówić także tych, którzy uważają, że sztuka nie jest dla nich. Zdumiewające przepychem wnętrza Galerii Apollina i apartamentów Napoleona III nikogo nie pozostawią obojętnym, a arcydzieła, takie jak „Mona Lisa”, „Koronczarka”, „Nike z Samotraki” czy „Wenus z Milo” pozwolą przekonać się o tym, jak przez wieki zmieniało się pojęcie piękna. Sam Luwr to kilkugodzinne zwiedzanie, a koniecznie trzeba jeszcze uwzględnić trzypoziomowe Muzeum d’Orsay (płótna impresjonistów), Muzeum Cluny (zbiory średniowieczne), Centre Pompidou (eksponaty współczesne) czy du quai Branly (sztuka Afryki i Oceanii). Trudnego wyboru nie ułatwiają także mniej typowe placówki: Muzeum Powietrza i Przestrzeni, Polowania i Natury czy… Kanałów.


Szkatułka pełna zachwytów
Paryż urzeka również zabytkami. Aktualnie odbudowywana po pożarze z kwietnia tego roku katedra Notre Dame przypomina o tym, jaką dumą i szacunkiem obdarzają ją Francuzi. Wrażenie swoim monumentalizmem wywierają także Panteon czy Łuk Triumfalny, ale to niewielka gotycka kaplica pałacowa Saint Chapelle może pozostawić wspomnienia do końca życia. Po wejściu do niej można poczuć się jak wewnątrz szkatułki wysadzanej drogocennymi kamieniami. Ściany przeprute wąskimi, wysokimi oknami wydają się być cienkie jak firana, a witraże zachwycają gotycką finezją (warto przy okazji zaznaczyć, że dwie trzecie z nich zachowało się do naszych czasów w oryginalnej formie!). Dużo wrażeń zapewnią też zwykłe spacery paryskimi ulicami i obserwowanie mieszkańców miasta – choćby znad filiżanki kawy czy kieliszka wina, gdy zatrzymamy się na chwilę w kawiarni. Warto dotrzeć do dzielnicy żydowskiej, czyli Le marais (z fr. bagna). Na ulicy Rue de Rosier znajdziemy najlepsze falafele w Paryżu! Im bliżej centrum, tym rytm życia miasta przyspiesza. Paryż to oczywiście moda i zakupy. Pola Elizejskie słyną z butików i sklepów światowych marek, ale prawdziwy szczyt wyrafinowania znajdziemy w zdobionej złotem Galerii Lafayette. Ci, którzy nie chcą wydać fortuny, powinni szukać oznaczeń „dégriffé” czy „soldes” (z fr. obniżki) lub udać się na popularne pchle targi (np. na największy na świecie pchli targ Marche de Saint-Ouen) czy do second handów (zwanych tu brocantes). #PROSTOzKRAKOWA do Paryża CDG


W krainie winem płynącej
Bordeaux, położone w południowo-zachodniej części kraju, przyciąga miłośników francuskiej kuchni i trunków. Okolice te słyną z wina. Na malowniczych wzniesieniach, jak okiem sięgnąć, rozciągają się winorośle – dość powiedzieć, że można tu znaleźć aż 8 tys. château, czyli posiadłości winiarskich! Produkowanych w nich butelek możemy poszukać w Les Halles de Bacalan – zadaszonej hali targowej, oferującej oprócz wyśmienitego napitku także najlepszej jakości jedzenie. Znajdziemy tu warzywa i owoce, oraz sery i wędliny, a także gotowe dania, serwowane przez restauracje i niewielkie bistra. Pamiętajmy, by kupić tu canelés – typowe dla regionu Bordeaux babeczki z wanilią i rumem. Po praktyce czas na teorię, a tę związaną z produkcją wina najlepiej poznamy w supernowoczesnym, mającym 3 tys. metrów kwadratowych powierzchni centrum La Cité du Vin, którego futurystyczną bryłę trudno przeoczyć w nadrzecznej panoramie miasta. Pobyt w Bordeaux warto zakończyć spacerem po Rue Sainte-Catherine, jednym z najdłuższych deptaków w Europie. #PROSTOzKRAKOWA z Bordeaux


Jedwabne miasto
Wśród kolejnych wartych odwiedzenia miast we Francji nie może zabraknąć Lyonu. To właśnie tu bracia Lumière stworzyli kinematograf, pasjonaci X muzy powinni więc udać się do Instytutu ich imienia, w którym można poznać nie tylko historię kina, lecz także wziąć udział w nowoczesnych pokazach i przeglądach. Zwolennicy spektakli teatralnych zachwycą się z kolei repertuarem Opery, mieszczącej się w zabytkowym, XIX-wiecznym budynku. Cały Vieux Lyon, czyli Stare Miasto, wpisane jest na listę zabytków UNESCO. Tu, wśród kolorowych kamienic, mieszają się style gotyku oraz francuskiego i włoskiego renesansu. Wyjątkowymi pamiątkami po tych czasach, do dziś widocznymi w tkance miejskiej, są traboules, czyli tajemnicze przejścia, rodzaj skrótów dla pieszych. Używali ich tkacze i rzemieślnicy często dźwigający znad rzeki bele jedwabiu – dzięki nim mogli szybciej dojść na przeciwległą ulicę przez sąsiednie podwórka czy klatki schodowe. Odkrywanie takich przejść na własną rękę może być nie lada przygodą, przypominającą poszukiwanie ukrytych skarbów. Ci, którzy uwielbiają włóczyć się po mieście, powinni obejrzeć również największy w Europie mural. Mur des Canuts to trójwymiarowe dzieło, które igra z optyką i pobudza wyobraźnię widza, zachęcając go do tworzenia własnej opowieści o jedwabnym mieście. #PROSTOzKRAKOWA do Lyonu


Niepokorna perła Prowansji
Do Marsylii można wybrać się w zasadzie o każdej porze roku – lato cieszy słońcem i morzem, a zima łagodnym, śródziemnomorskim klimatem i temperaturą, która nie spada poniżej 10 stopni. Symbolem miasta jest Notre Dame de la Garde. Świątynię wzniesiono na wzgórzu i rozciąga się z niej widok na całe miasto, a także pobliską słynną wyspę If, w której zamku więziony był hrabia Monte Christo, opisany przez Aleksandra Dumasa. Innym wartym uwagi konceptem architektonicznym jest Miasto Promieniste – Cité Radieuse, będące częścią Unite d’Habitation, czyli „jednostki mieszkaniowej”. Le Corbusier, wizjoner, który postawił sobie za cel zmienić założenia mieszkalnictwa, zakładał utworzenie 337 lokali mieszkalnych. Warto wiedzieć o tym, że wybudowany według jego projektu blok z betonu i stali jest otwarty dla zwiedzających. Marsylia, zwana La cité phocéenne (nazwa odnosząca się do Greków z Fokai, którzy osiedlili się w Marsylii uciekając przed Persami), kusi turystów pełnymi życia okolicami portu. To właśnie na odbywającym się tu targu rybnym można kupić najlepsze owoce morza. Miłośnicy lokalnych pamiątek powinni odwiedzić pchli targ w Bougainville w Marsylii, gdzie znajdą płyty winylowe i ubrania w stylu retro. Na koniec warto pamiętać, by zwiedzanie rozszerzyć także na… nasze talerze. Marsylia to miejsce, gdzie w kuchni przenikają się wpływy francuskie, włoskie, hiszpańskie, a nawet afrykańskie. Obowiązkowo sprawdźmy, jak smakują lokalne zupy: rybna bouillabaisse i bazyliowa pistou, a także sos rouille z oliwkami, bułką tartą i szafranem. Posiłek możemy zakończyć anyżowym likierem pastis, wypitym najlepiej w jednym z licznych barów artystycznej dzielnicy Cours Julien – trochę zbuntowanej i niepokornej, jak sama Marsylia. #PROSTOzKRAKOWA do Marsylii


