Kolorowe reklamy świetlne pełnią nie tylko funkcję informacyjną, lecz także kształtują charakter ulicy. Popularne w Paryżu, Berlinie czy Stanach Zjednoczonych, niebawem zaczęły pojawiać się w polskich miastach.

W Warszawie pierwszy neon pojawił się w 1926 roku na dachu Willi Marconiego, mieszczącej się u zbiegu ul. Marszałkowskiej i Al. Jerozolimskich. Przedstawiał butelkę piwa oraz napis „Porter” – reklamował bowiem browar Haberbusch i Schiele. W Krakowie neon zadebiutował najprawdopodobniej w 1935 roku. Usytuowany przy ul. Wielopole, zwracał uwagę przechodniów na „Ilustrowany Kuryer Codzienny”, periodyk wydawany w Krakowie w latach 1910–1939. Krakowianie wspominają również reklamę świetlną na dachu hotelu Polonia, o treści: „Korzystaj z usług kolei radzieckich”. Zdemontowano ją dopiero w 1990 roku.

Wielka iluminacja

W drugiej połowie lat 50. zaczęto mówić o tzw. planie neonizacji, polegającym na opracowaniu reklam świetlnych dla całych ciągów ulicznych. Za przygotowanie projektów odpowiedzialni byli artyści: plastycy, architekci czy malarze, którzy nierzadko śmiało eksperymentowali z formą. Neony musiały być przy tym spójne z przestrzenią miejską, a ich koncepcje niejednokrotnie powstawały równocześnie z projektami samych budynków.
Lata 60. i 70. określa się już jako „złoty czas neonów”. Z takiej formy reklamy korzystały zarówno prywatne przedsiębiorstwa, jak i instytucje kultury. I tak, podziwiać można było m.in. stylowe liternictwo na dachu Teatru Ludowego w Krakowie, charakterystyczny neon „Dancing” przy ul. Nowy Świat w Warszawie czy znaną z telewizyjnej dobranocki Gąskę Balbinkę na ul. Więckowskiego w Łodzi.

Rozstania i powroty

Za jeden z najbardziej znanych neonów uważa się „Dobry wieczór we Wrocławiu” (zamontowany w 1962 r.). Elegancką typografię uzupełniała postać dżentelmena z melonikiem i kwiatkiem w dłoni. W latach 90. napis świetlny został wyłączony. Jednak, w efekcie działania inicjatywy obywatelskiej, w 2010 r. neon ponownie zabłysnął na dachu bloku przy ul. Piłsudskiego, by witać wychodzących z wrocławskiego dworca podróżnych.Z kolei warszawiacy znów mogą podziwiać zręczny rzut piłką siatkarki.
Zaprojektowany w 1960 r. przez Jana Mucharskiego neon przeszedł pieczołowitą renowację i w 2006 r. powrócił w pełnym blasku na plac Konstytucji w Warszawie. Paulina Ołowska była również zaangażowana w proces odnowienia neonu „Markiza”, reklamującego krakowską cukiernię. Kto dzisiaj chciałby zobaczyć słynną „Markizę” w kolorze, powinien udać się o zmroku na nowohucki plac Centralny.

Świetlana przyszłość

Po dekadach powodzenia dla neonów nastały trudniejsze lata. Kryzys energetyczny spowodował, że wiele z nich przestało świecić, a w rezultacie popadło w zapomnienie lub zostało zdemontowanych. Wraz z nadejściem nowego ustroju neony zaczęły być wypierane przez nowocześniejsze formy reklamy. Dzisiaj śmiało można stwierdzić, że moda na neony powraca! Chętnie korzystają z niej popularne kluby, kawiarnie bądź restauracje. Aby się o tym przekonać, wystarczy zajrzeć na ul. Dolnych Młynów 10 w Krakowie – neonowe szyldy wykorzystuje kilka tamtejszych lokali i kawiarni.
Z kolei w stolicy ogromnym powodzeniem cieszy się klubokawiarnia „Warszawa Powiśle”. Zarówno sam budynek, jak i świetlny napis zostały odrestaurowane i co weekend pod dawną kasą PKP zbiera się grono stałych bywalców. Koniecznie też należy odwiedzić pierwsze w Polsce Muzeum Neonów, które mieści się na warszawskim Kamionku, na terenie kompleksu Soho Factory. Zarządzający muzeum Ilona Karwińska i David S. Hill od 2010 r. gromadzą stare neony, chroniąc je przed zapomnieniem i dokumentując kunszt ich twórców.

Do domu lub biura

Sztuką światła inspirują się także manufaktury i pracownie artystyczne. W asortymencie takich marek, jak Loftlight, Light My Fire, Neonlove czy Twórczywo, znajdziemy ręcznie robione lampy, ledony bądź żarówki dekoracyjne. Stanowią one oryginalną ozdobę, kreują odpowiednią atmosferę i podkreślają wyjątkowy styl pomieszczenia. I choć nie da się ukryć, że neony najlepiej prezentują się w przestrzeni miejskiej, możemy z powodzeniem przenieść ich magię także do naszych wnętrz.