To miasto położone w środkowo-wschodniej Hiszpanii, nad Morzem Śródziemnym, cechuje bardzo przyjemny klimat. Mam wrażenie, że to właśnie warunki atmosferyczne wpływają na kreatywność mieszkańców Walencji, bo tam po prostu chce się żyć.

Pięknie zagospodarowane stare koryto rzeki Turia sprawia, że mieszkańcy gromadzą się tam, biesiadują, ale i aktywnie wypoczywają. Spotkać można tam również artystów, prezentujących swoje dzieła i pracującymi nad kolejnymi. Swoją drogą, to właśnie kreatywność (i może również prosty pragmatyzm) spowodował, że koryto rzeki zostało zmienione i teraz biegnie ono poza ścisłym centrum Walencji.
Jest to zielona oś miasta. Idąc od dworca autobusowego z jednej strony czy też z historycznego centrum z drugiej strony i przemierzając most nad rzeką jesteśmy w stanie podziwiać bezkresne tereny zielone. Taki hiszpański Central Park.  Mimo centralnego położenia, panują tam cisza i spokój, a to za sprawą zupełnego zakazu dla ruchu samochodowego. Ma niewątpliwy wpływ na komfort życia mieszkańców.

Równie wielką kreatywnością popisują się mieszkańcy gromadzący się przy plaży Malvarossa, która jest niezwykle szeroka i dysponuje pięknym piaskiem. Jest to również miejsce w którym można spotkać artystów, sportowców uprawiających przeróżne sporty wodne oraz przy odrobinie szczęścia również piłkarzy klubu Valencia CF, którzy lubią to miejsce. Kolejnym przykładem kreatywności jest Święto Ognia, czyli Las Fallas, święto odbywające się corocznie w marcu, którego głównym elementem są staranie wykonane rzeźby tworzone z plastiku, kartonu. wosku oraz drewna. Niesamowita uczta dla zmysłów. Nie inaczej sytuacja wygląda z La Tomatiną, która odbywa na przedmieściach miasta. Kto mógłby wpaść na pomysł obrzucania się pomidorami jak nie Hiszpanie?   Słowem końcowym, jeżeli jeszcze nie byliście w Walencji najwyższy czas to zmienić! Miasto polecam zarówno zimą, jak i latem, jest tam co robić bez względu na porę roku, a dzięki bezpośredniemu połączeniu z Krakowem możemy cieszyć się pięknym słońcem przez ponad 300 dni w roku!

Przykładem kreatywności mieszkańców Walencji są również ich święta. Warto odwiedzić miasto w marcu podczas  Święta Ognia, czyli Las Fallas.  Święto sięga XIV wieku, kiedy to tutejsi cieśle postanowili uczcić swego patrona św. Józefa, paląc konstrukcje tworzone z drewnianych odpadów. Współczesne falle to ogromne, staranie wykonane rzeźby tworzone z plastiku, kartonu, wosku oraz drewna. Niesamowita uczta dla zmysłów. Monumenty płoną ostatniego dnia festiwalu – 19 marca.

Nie inaczej sytuacja wygląda z La Tomatiną – bitwą na pomidory – która odbywa się w ostatnią środę sierpnia na przedmieściach miasta i stanowi główny punkt trwającej cały tydzień fiesty. Kto mógłby wpaść na pomysł obrzucania się pomidorami jak nie Hiszpanie?

Słowem końcowym, jeżeli jeszcze nie byliście w Walencji najwyższy czas to zmienić! Miasto polecam zarówno zimą, jak i latem, jest tam co robić bez względu na porę roku, a dzięki bezpośredniemu połączeniu z Krakowem możemy cieszyć się pięknym słońcem przez ponad 300 dni w roku!