Podobno to najpiękniejszy, najbardziej romantyczny i najsmutniejszy zarazem zamek słonecznej Italii. I choć faktycznie historia kładzie się mrocznym cieniem na dziejach tej niezwykłej budowli, jej ponadczasowy urok czyni ją punktem wręcz obowiązkowym na mapie przemierzających Włochy podróżników i turystów.

8 km od centrum Triestu, na wrzynającym się w modre wody Adriatyku klifie wznosi się eklektyczny XIX-wieczny stylizowany zamek, który zachwyca bajkową formą. Jego nazwę Miramare tłumaczyć można jako „spójrz na morze”. Zawołanie to jest ze wszech miar adekwatne – roztacza się bowiem stąd wspaniały widok na Zatokę Triesteńską.

Szczypta historii

Wbrew pozorom, Castello di Miramare jest stosunkowo młody. Projekt stworzony został w 1856 r. przez austriackiego architekta Carla Junkera, a budowa trwała zaledwie cztery lata.

Jak głosi romantyczna opowieść, Maksymilian I, arcyksiążę austriacki i wicekról lombardzko-wenecki żeglować miał po Zatoce Triesteńskiej, gdy nagle złapała go burza. Możnowładca schronił się tedy w małym porcie Grignano i tamże upodobał sobie nagą, skalistą ostrogę z wapienia, na której postanowił wznieść królewską rezydencję.

Posiadłość wykreowano zgodnie z wytycznymi i gustem arcyksięcia, który pragnął stworzyć prywatną enklawę o kameralnym charakterze, pozwalającą na bezpośredni kontakt z naturą. Maksymilian osobiście nadzorował budowę, lecz po jej ukończeniu cieszył się nowym domem ledwie cztery lata – w 1864 r. ruszył bowiem za ocean. Nikt wówczas nie przypuszczał, iż arcyksiążę nigdy już swej ukochanej rezydencji więcej nie ujrzy…

Pechowy władca

W 1859 r. Maksymilian, odsunięty już od polityki europejskiej, otrzymał od meksykańskich monarchistów propozycję objęcia tamtejszego tronu cesarskiego. Pierwotnie jednak sposobność tę odrzucił, chciał bowiem poświęcić się swej ulubionej dziedzinie naukowej – botanice. Zmienił jednak zdanie pod naciskiem Napoleona III i w 1863 r. przyjął koronę, tracąc jednocześnie wszystkie tytuły i prawa, jakie pierwotnie przysługiwały mi w Austrii.

Rok później przybił do portu w Veracruz wraz z Marią Charlottą Koburg, księżniczką belgijską i jego żoną, i z marszu musiał zmierzyć się z poważnym problemem. Poparcie meksykańskiej ludności okazało się fikcyjne, a opór tamtejszych liberałów wyjątkowo silny.

Postulujący tolerancję religijną i liberalne reformy cesarz naraził się również swoim konserwatywnym poplecznikom, a nawet samemu Watykanowi. Meksykanie z kolei nie przestali uważać go za marionetkowego władcę animowanego przez francuskie siły okupacyjne. Osamotniony Maksymilian nie zrzekł się tronu nawet po porażce i  wycofaniu się Napoleona III. W 1867 r. został schwytany i skazany przez sąd wojskowy na karę śmierci…

W tym czasie Charlotta przebywała w Europie, szukając wśród możnych pomocy dla męża. Po jego śmierci kompletnie się załamała. Powróciła do Miramare, a z czasem przeniosła się rodzinnej Belgii. Odeszła w odosobnieniu i zapomnieniu.

Tragiczne losy pary cesarskiej rzuciły się cieniem na zamek, stając się przyczynkiem legendy o klątwie. Każdy mężczyzna żonaty i ustosunkowany, który spędzi choć jedną noc w Castello di Miramare – umrze przedwcześnie w obcym kraju. I choć to tylko przesąd, miał się on spełnić, chociażby w przypadku samego arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, który spędził kilka dni na zamku, by wyjechać potem do Sarajewa, gdzie padł ofiarą zabójcy.

Na salonach

Rzekoma klątwa zamkowi jednak nie zaszkodziła. Przeciwnie, stał się on łakomym kąskiem dla turystów. W Miramare zwiedzić możemy salę tronową, sypialnię arcyksięcia Maksymiliana, inspirowaną wnętrzem fregaty Novara pracownię, bibliotekę z setkami woluminów, pokój orientalny w wieży czy kaplicę o oryginalnym drewnianym wystroju.

To jednak zdecydowanie nie wszystko! Na terenie posiadłości znajduje się bogaty, romantyczny, 22-hektarowy park, dostępny zresztą bezpłatnie. Rosną tu cedry z Libanu, świerki z Hiszpanii, cyprysy z Meksyku, a nawet tak egzotyczne drzewa, jak mamutowiec olbrzymi czy miłorząb dwuklapowy. Kręte ścieżki wiją się między rabatami, fontannami, oczkami i ciekami wodnymi. Parkowi bliżej bowiem do ogrodu, co zgodne zresztą było z zamysłem arcyksięcia, który chciał stworzyć prywatną przestrzeń, zbieżną z jego botanicznymi pasjami.

Castello di Miramare można zwiedzać co dzień od 9:00 do 18:00. Dzieci do 18 lat cieszą się wstępem bezpłatnym, osoby w wieku 18-25 mogą korzystać z biletów ulgowych w cenie 2 euro, dorośli powyżej 25 roku życia uiścić muszą natomiast opłatę w wysokości 12 euro.