Lyon to nie jest pierwszy wybór turystów, gdy chcą polecieć do Francji. Jednak ta druga co do wielkości aglomeracja w tym kraju przy bliższym poznaniu zachwyca: architekturą, kuchnią i udogodnieniami dla rowerzystów. Zabieramy was więc do miasta braci Lumière i Małego Księcia na trzydniową eskapadę! Wybór idealny na jesienny weekend.
Dzień pierwszy: Sekretne przejście ci pokażę
Zaczynamy klasycznie i pierwszy dzień poświęcamy na zapoznanie się z najważniejszymi zabytkami Lyonu. Jest z czego wybierać i jest gdzie się zgubić, bo to miasto to nie tylko Vieux Lyon, czyli starówka z gotycką Katedra Św. Jana Chrzciciela (większość okien zachowanych w nienaruszonym stanie od XII w.) z zegarem astronomicznym, który pomimo błędnego założenia, że to słońce krąży wokół ziemi, pokazuje właściwą godzinę, ale także znajdujące się również na zabytkowym obszarze nad rzeką Saoną traboules, czyli sekretne przejścia przez prywatne dziedzińce, które w przeszłości wykorzystywali mieszkańcy parający się głównie tkactwem, by skracać sobie drogę taszcząc ciężkie zwoje materiałów. Dziś – już bez celu – to wy możecie się w tych przejściach zagubić i poczuć atmosferę starego Lyonu.
Za dnia warto też wejść (i zejść!) kolorowymi schodami na ulicy Rue Prunelle, Przede wszystkim warto jednak to dzieło Genaro Lopeza i mieszkańców Lyonu sprzed niespełna dekady sfotografować, gdyż niecodzienne wzory w kolorach tęczy są bardzo insta-friendly i wprost idealnie nadają się, by przyciągać uwagę w mediach społecznościowych.
Z punktów must-see, najlepiej przed zachodem słońca, zobaczyć trzeba ogromny, wyłączony z ruchu samochodowego plac Bellecour z królującym na nim pomnikiem Ludwika XIV. Znajdując się na placu, warto też wiedzieć, że to właśnie tutaj znajdowała się w przeszłości większość miejskich torów do gry w tak popularne w całej Francji boule. I przejść się na obrzeża placu, by zerknąć na pomnik Małego Księcia z powieści (któż jej nie zna!) jednego z najsłynniejszych lyończyków – Antoine de Saint-Exupery’ego. To popularny punkt orientacyjny w Presqu’îledistrict – dzielnicy eleganckich restauracji, ale i klubów nocnych. Kiedyś były tu bagna – dziś tętniące życiem serce miasta. Jeżeli chcecie poczuć się jak rdzenni mieszkańcy Lyonu, wieczór możecie rozpocząć także na Placu Terreaux – zwyczajowym miejscu spotkań przy pięknym budynku Ratusza Miejskiego.
Tych słynnych i mniej znanych mieszkańców miasta spotkacie także na jednym z wielkoformatowych murali (np. murale Fresque des Lyonnais przy 49 quai Saint-Vincent lub Mur des Canuts przy 61 Rue Denfert-Rochereau), jak wyglądają przez okno lub stoją na balkonie, a iluzjonistyczna technika malowidła sprawia, że naprawdę można ulec wrażeniu, że wszyscy mieszkają pod jednym dachem. Uwaga! Tego typu murali jest więcej – wycieczka ich śladami, to też sposób na zwiedzanie starego miasta.
Jeśli jeszcze starczy wam czasu – to już naprawdę niedaleko! – z placu Bellecour zróbcie sobie jeszcze około półgodzinny spacer na Wzgórze Fourvière i do wspominanej bazyliki. I nie ważcie się nie wejść do środka lyońskiej Notre-Dame z naprawdę zachwycającym wnętrzem – na pewno nie pożałujecie.
Samo wzgórze zaś to nie tylko świetny punkt widokowy, skąd rozpościera się cudowny widok na miasto, ale też jedno z największych skupisk renesansowej architektury, wpisane w 1998 roku na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. I pssst! jeżeli nie macie siły na wspinaczkę, to na wzgórze możecie wjechać czerwoną kolejką przez tunel ze stacji Vieux Lyon.
Wieczorem zaś, jeśli chcecie nabić trochę więcej kilometrów w waszych telefonicznych aplikacjach, koniecznie przespacerujcie się brzegiem dwóch przepływających przez Lyon rzek. Oprócz wspominanej Saony, leży on także nad korytem Rodanu. A tam zahaczcie o Most Passerelle Saint-Vincent. Wszak Lyon to miasto świateł, a te odbijając się od tafli wody, tworzą niezapomniany spektakl.
Dzień drugi: Ach, te gwiazdki Michelina (i lokalne targi)
O tym, że Lyon to miasto braci Lumière, już wspominaliśmy – czas tego doświadczyć i poznać tę metropolię jako stolicę światowej kinematografii. W tym celu polecamy dwie miejscówki: Muzeum Braci Lumière oraz Muzeum Miniatur i Dekoracji Filmowych.
Ale drugi dzień poświęcamy przede wszystkim doznaniom smakowym – wszak Lyon to światowa stolica gastronomii. Znajdziecie tutaj ponad 4000 restauracji, choć na pierwszy plan wysuwają się te prowadzone przez Paula Bocuse i Georgesa Blanca, dwóch najlepszych szefów kuchni na świecie. Jeśli jesteście gotowi zacząć od wydania około 40 euro za samą przystawkę i potem kontynuować kulinarną rozpustę nie zważając na ceny w menu, nie przeszkadzamy. To będzie na pewno doświadczenie, które zapamiętają wasze podniebienia (i portfele). W Lyonie, oprócz restauracji Paula Bocuse L’Auberge du Pont de Collonge, wyróżnionej trzema gwiazdkami Michelina, znajdziecie też Les halles de Lyon, czyli market pod dachem noszący nazwisko tego kulinarnego giganta. To – rzecz jasna – również gwarancja wysokiej jakości. My nie bylibyśmy jednak sobą, gdybyśmy nie poszukali targów na świeżym powietrzu, na których zaopatrują się głównie zwykli mieszkańcy: to Marché Saint-Antoine i Marché de la Croix-Rousse oraz Marché Salengro – najbardziej międzynarodowy, na którym można znaleźć ekologiczne produkty pochodzące z kuchni całego globu: od północnoafrykańskiej po bliskowschodnią.
Kuchnia Lyonu to jednak przede wszystkim tradycja. Polecamy wybrać się do jednej z bouchons – przytulnych restauracji serwujących tradycyjne dania z regionu Rhône-Alpes, które na szczęście skutecznie opierają są modzie i nowoczesnym gastronomicznym trendom. Oficjalnych miejsc z certyfikatem „Les Bouchons Lyonnais” istnieje około 20, a zjecie tu dokładnie tak samo, jak prawie 150 lat temu, ale tylko w porze obiadowej (12:00 – 14:00)!
Dzień trzeci: Bo rower fajny jest (szczególnie w Lyonie)
W trzeci dzień pobytu w Lyonie wsadzimy was na rower. Spokojnie. Nie będziecie musieli być jak Słoweniec Tadej Pogacar – zwycięzca ubiegłorocznej edycji najsłynniejszego kolarskiego wyścigu świata Tour de France, który Lyon gościł ostatnio podczas pandemicznej edycji z 2020 roku, ani nawet jak mistrz świata, Francuz Julian Alaphilippe. Wsiądziecie na rower miejski i nawet za niego nie zapłacicie. Lyon, nazywany francuskim Amsterdamem, oferuje bowiem darmowe wypożyczalnie na monety i wiele kilometrów wygodnych ścieżek rowerowych. I tak na dwóch kółkach możecie zwiedzić między innymi miejskie parki. Pierwszy godny uwagi to Parc de la Tete d’Or Lyon, czyli jeden z największych takich parków w całej Francji, z pięknym jeziorem i mini zoo, gdzie lubiący aktywności na świeżym powietrzu mogą też wypożyczyć łódki. Drugi to Park Blandane, gdzie na chętnych czekają skatepark, boiska do gry w koszykówkę, siatkówkę czy badmintona. Na rowerze można dojechać także do niewielkiego, prywatnego ogrodu Rosa Mir, otoczonego urokliwym murem ozdobionym muszelkami, kamykami i roślinami. Opcja dla miłośników dwóch kółek to także wypożyczenie roweru elektrycznego i wycieczka z przewodnikiem. Kto chce pojechać poza miasto, może wybrać piękny i rozległy Grand Parc Miribel Jonage lub pojechać w drugą stronę do Musée L’Organe, nazywane „muzeum chaosu”, czyli darmowego muzeum sztuki współczesnej pod gołym niebem.